Ruskie skrzypce
Z kursu tańca nic nie wyszło. Miał się odbywać we wtorek i piątek, przenieśli go tylko na piątek. Chciałam chodzić tylko we wtorek, teraz chyba nie chcę tańczyć w piątek. Powiedziałam, że jak przyszłości zajęcia będą we wtorek to proszę o telefon.
Jutro niedziela. Mam kurs stylizacji. Będę musiała iść, ksiądz na spowiedzi powiedział, że powinnam jednak chodzić w te niedziele. Cóż, stylizacja paznokci jest nie dla mnie. Światło lampy UV LED mi szkodzi. Źle się po nim czuję jeszcze dwa dni po stylizacji. Nie mogłam jednak zrezygnować gdyż musiałabym zapłacić za trzy miesiące do przodu. Zdecydowano, że ja będę robiła manicure koleżankom z kursu a one mi nie. Nawet mi to pasuje, gdyż lubię swoje niepomalowane paznokcie, wolę je jednak bez manicure. Gdy obcięłam włosy przestałam je farbować. To też mnie cieszy.
Ostatnio działo się.
Występowałam z zespołem wokalnym na przeglądzie pieśni patriotycznych, śpiewałam i grałam na skrzypcach. To instrument na którym uczyłam się w szkole muzycznej. Nie występowałam ze skrzypcami już chyba ponad 10 lat. To długa historia. Skrzypce kupił mi Dominik (ten informatyk). To stare ruskie skrzypce. Lutnik powiedział, że nie mają żadnej wartości jednak grają i to jest dla mnie najważniejsze. Moja historia grania na skrzypcach jest mroczna i długa. . Może nie warto o niej opowiadać. Jednak odważyłam się i zagrałam. To dało mi radość. Może powrócę jeszcze do rozwijania tego ( chyba) talentu.
A tak na marginesie nie wiem czy dalej pisać, nie mam informacji zwrotnej czy ktoś to w ogóle czyta.
Pomyślę.
Dziś 11 listopada. Gdy wyszłam na miasto wieczorem, zionęło pustkami. Tak to chyba jest w Pipidówkach.
To do przyszłego wpisu, a może nie?
Pa.
Dodaj komentarz