Światło w ciemności świeci...
A jednak ktoś czyta. Więc będę pisać.😊
Siedzę sobie, w ciemnościach. Nie wiem czemu ale od dziecka lubiłam ciemności. Pamiętałam jeszcze jak za czasów PRL-U gdy jako małe dziecko zostawałam sama w domu, gasiłam wieczorem wszystkie światła, siadywałam przy żeberkowym grzejniku, który grzał mi plecy i patrzyłam przez balkonowe okno jak płatki śniegu tańczą w świetle blokowej latarni. To mi zostało do dziś. Ponieważ mieszkam sama, jestem sobie "sterem, żeglarzem, okrętem" często gaszę w domu światło i siedzę po ciemku. Czasami mówię różaniec, czasami po prostu odpoczywam. Brak bodźców. Chyba tego mi potrzeba. Dzisiaj w moich ciemnościach zapaliłam sobie zapachowy kominek. Jego nikłe światło, odrobinę tylko rozprasza mój mrok. Zapach lawendy - lubię.
Jutro zaczyna się adwent, a z nim ( już chyba wcześniej się zaczął) świąteczny show. Nie przepadam za nim.
Jednak pierwszy raz od dłuższego czasu cieszę się na Święta dlatego, że... spędzę je sama, tzn. ze Święta Rodziną, to mnie cieszy.
Nie muszę już niczego udawać, ani łamać samej siebie. To duża ulga.
Tak spędziłam je po raz pierwszy w tamtym roku. To była dobra decyzja.
Nie... właściwie to tak spędziłam wigilię. Jeden dzień Świąt zaś z rodziną.
Tak też zamierzam i teraz.
Kupiłam już prezenty. Chcę mieć to z głowy.
Zimno.
W takie dni cieszę się, że mam gdzie mieszkać, że mam co jeść, że jest mi ciepło, że mam właściwie wszystko co mi do życia potrzebne. Nie mam przyjaciół lecz mam Jezusa. On wypełnia brak.
Mimo wszystko ucieszyłam się , że ktoś to jednak czyta. Bo już na dobre chciałam zrezygnować.
Pozdrawiam Cię ✋. Dziękuję za informację zwrotną.
Jakie postanowienie na Adwent?
- Być dobrą dla siebie.
Dodaj komentarz