Wszystko odchodzi w cień
Dziś w pracy mieliśmy wigilię, dużo ciepłych słów i życzeń.
Ksiądz poświęcił ikony, które zrobiłam z podopiecznymi, wyszły pięknie.
Ponownie grałam na skrzypcach z akompaniamentem gitary, tym razem kolędy.
Wbrew wszystkim trudnym uczuciom jakie pojawiają się u mnie wraz z Bożym Narodzeniem kolędy chyba gra mi się najłatwiej.
Cieszę się, że tam pracuję trafiłam na bardzo wyrozumiałe szefostwo, które rozumie moje ograniczenia, także kadra nie patrząc na małe spięcia jest ok. W pracy z człowiekiem zawsze będą jakieś tarcia, (wszyscy jesteśmy grzeszni). Wigilia to taki dzień gdy wszystko odchodzi w cień 😉, dlatego zaczęłam poważnie zastanawiać się czy jednak mimo bólu i cierpienia spowodowanego trudnymi relacjami nie spędzić jej z rodziną. Moi rodzice są już starsi, mój brat jest chory może warto spróbować się pojednać. Mam jeszcze ponad tydzień do namysłu. Napiszę jaką podjęłam decyzję.
Dodaj komentarz