Zwyczajni
Dzisiaj rozmowa z pewną koleżanką uświadomiła mi, że na tym świecie nie ma ideałów. Nie ma idealnych ludzi, idealnych rodzin, idealnych warunków życia. Wszystko jest może to źle zabrzmi ale napiszę - "skażone'. Czyżby konsekwencją pierworodnego grzechu? Tak to sobie tłumaczę. Choć każdy z nas tego ideału szuka i często - mówię tu o sobie - wymaga.
To że długo nie otrzymywałam rzeczy wielkich chociażby takich np. jak praca. (Do dzisiaj z różnych powodów jej nie mam). Spowodowało, że uczę się cieszyć z rzeczy małych - z dobrego jabłka, z dobrej herbaty, z ciepłego przytulnego koca, że to wszystko mam, że mam nogi i ręce i mogę iść i sobie sama to wszystko kupić.
Ideału nie ma, my nie jesteśmy idealni. Taka świadomość i to, że dotrze to do naszej głowy i serca( do mnie dochodziło bardzo długo), chyba uwalnia. Przestajemy się spinać, prężyć, wyginać☺️ ( często nienaturalnie😉). Stajemy się zwyczajni.