Wczoraj były Walentynki. Spędziłam je z Jezusem. Zrozumiałam, że jest o mnie zazdrosny. " Zazdrosny Bóg". To był dobry czas, rozmawiałam z nim szczerze. Wiele zrozumiałam. Także to że mam zrezygnować ze swoich planów życiowych, a otworzyć się na Jego plan dla mnie.
Zrozumiałam też jedną rzecz, że człowiek powołany, podążający prawdziwie za Bogiem zawsze będzie w jakimś stopniu samotny, po to aby uwolnić się od wszelkiego stworzenia i zostawić przestrzeń tylko dla Niego.
Czuję, że On mnie bardzo kocha. Moja zaś miłość do Niego jest ziarnkiem niedoskonałego piasku, żeby nie napisać karykaturą miłości. Tak bardzo jesteśmy niedoskonali.
Kocham Go lecz cały czas szukam jeszcze ziemskiej miłości.
Jezu ty znasz mnie na wylot.
Oddaję się Tobie jak potrafię.
Naucz mnie prawdziwe kochać, kochać Ciebie.