To nie tak
Życie to nie tylko dobre chwile. Ludzie chcą często kreować się na takich, którzy nie mają problemów, lub świetnie sobie z nimi radzą. Lecz to nie tak.
blog osobisty
Życie to nie tylko dobre chwile. Ludzie chcą często kreować się na takich, którzy nie mają problemów, lub świetnie sobie z nimi radzą. Lecz to nie tak.
Dziś Dzień Matki. Maryja zażyczyła sobie abym jako prezent dla Niej kupiła jakiś drobiazg i dała go kobiecie, którą mi wskaże a która go potrzebuje. Tak też zrobiłam. Chciałam jej kupić kwiaty i postawić przed jej figurką. Ale w sklepie w którym byłam nie było już ciętych kwiatów. Zresztą nie zrobiłam jeszcze dla niej specjalnego wazonika, gdyż dopiero dzisiaj otrzymałam do niego buteleczkę. Stwierdziła, że kwiaty są niekonieczne. Za to zaciągnęła mnie do Empiku i kazała mi wybrać płytę z muzyką dla mnie. Taka jest nasza dobra Mama. Chciała mnie też zaprosić na jakąś dobrą kolację, do restauracji, ostatecznie zrezygnowałam i powiedziałam jej aby w to miejsce niedożywione i głodujące afrykańskie dzieci ulicy, o których niedawno przeczytałam w broszurę leżącej w kościele, zjadły jakiś smaczny obfity posiłek.
Tak naprawdę to mam cztery mamy. Mamę Maryję , moją mamę rodzicielkę, i dwie duchowe mamy.
Wyszło słońce, jakże zbawienny antydepresant. Siedziałam sobie na ławce przed fontanną obserwowałam kąpiące się w niej dzieci i łapałam promienie słońca, chyba pierwszy raz w tym roku tak bardzo intensywnego.
Mojego brata pogryzły psy.
Czasami rodzina jednoczy się w trudnych dla niej zdarzeniach, lecz nie zawsze. Często zależy to od otwarcia się jej członków.
Zaczęłam myśleć o tym, aby przeprowadzić się do Warszawy. Miałam już jedną taką próbę, niestety spełzła na niczym.
Już prawie ukończyłam obraz Ewy, zostały mi tylko dłonie i praca na tłem. Nie jestem zadowolona, szczerze mówiąc, z efektu końcowego. Jednak jest to dopiero mój drugi obraz na płótnie.
Dzisiaj niedziela. Wczoraj był koncert z okazji 650 lecia Pipidówki. Śpiewał średnio popularny artysta. Tłumy ludzi wyległy na miejską plażę. Chyba nie bawią mnie już takie imprezy, choć przypomniałam sobie czasy gdy jeździłam na "Przystanek Woodstock". Często współcześni artyści niewiele pozytywnego mają do powiedzenia. Jest jakieś zblazowanie utopione w alkoholu. Ale zdaję sobie sprawę, że odbiór każdego człowieka jest inny. Obyśmy zawsze wybierali to co niesie, dobro czystość i nadzieję. Wtedy poczujemy pokój, w naszym sercu i życiu. To uczucie o które naprawdę warto walczyć. Przez pokój rozlewa się Miłość. Uwierzcie mi to jedyna warta rzeczywistego zachodu sprawa, odczuwać w swoim sercu Miłość płynąca wprost z serca Boga.
"Bóg, dobry Bóg
Gdybyś uwierzyć w to mógł".
Pan Bóg często weryfikuje nasze myślenie o nas samych. Do tej pory myślałam o sobie, że jestem ładna, zdolna i w pewnym sensie wyjątkowa. Jednak nie przeszkodziło to mojemu pracodawcy zwolnić mnie z takiej pracy jak sprzątanie, nie przeszkodziło to wydawcom odrzucić moją książkę, nie przeszkadza to ludziom nie interesować się moim rękodziełem itd. Zrozumiałam, że jestem zwykłym szarym człowiekiem jak każdy. W pewnym sensie jest to wyzwalające uczucie. Znika pycha i pretensja, pozostaje zwyczajność.
Przypomniał mi się pewien dowcip z mojego dzieciństwa. W podstawówce plastyki uczyła nas starszą pani, która miała siwe włosy. Nazwaliśmy ją "siwa". Zawsze na początku każdej lekcji klasowy rozrabiaka zadawał jej pytanie
- Proszę Pani, czy jest siwa?
Tutaj wszyscy pocichaczu pękaliśmy ze śmiechu.
A nauczycielka zawsze myśląc że chodzi mu o barwę odpowiadała za każdym razem.
- Nie nie ma siwej jest tylko szara.
Tak było na każdej lekcji. Mieliśmy niezły ubaw.
Dziś sama mam siwe włosy i doświadczam szarej rzeczywistości.
"Nikt z nas nie jest wyjątkowy. Wszyscy jesteśmy przeciętni." Tak uświadamiał nas pewien terapeuta na rekolekcjach z terapią. Podobno takie myślenie leczy wiele zaburzeń.
Przejść do porządku dziennego, po wszystkich swoich porażkach i nastawić się, że czeka nas jeszcze nie jedna, bo jak mają je inni tak i również możemy je mieć i my.
Depresja może spotkać każdego.
Trzeba się w niej zanurzyć, zaakceptować i wynurzyć. Zresztą nie wiem czy to jest dobre lekarstwo. Każdy ma swoje.
Jezus uświadomił mi, że lepiej jest nie domagać się sprawiedliwości nawet tej Bożej tylko powiedzieć za św. Szczepanem
"Panie, nie poczytaj im tego grzechu".